Drodzy czytelnicy, Szanowni Państwo, którzy zastanawiacie się nad funkcjonowaniem sądów kościelnych, pracy adwokata kościelnego lub zwyczajnie planujecie rozpocząć proces związany ze stwierdzeniem nieważności swojego małżeństwa. Pragnę wam wszystkim przytoczyć największe mity i fakty dotyczące procesu o stwierdzenie nieważności małżeństwa sakramentalnego z którymi spotykam się na co dzień w swojej pracy. Jednocześnie, niektórzy z Was mają czasem wiele wątpliwości ale wstydzą się zapytać. Zatem próbuję wejść w wasze myśli i zanim padnie pytanie to już na nie odpowiadam…
Tytułem wstępu śpieszę wyjaśnić błąd w tytule…. w zasadzie wyjaśnić pierwszy podstawowy mit:
Codziennie spotykam się ze sformułowaniami „rozwód kościelny” bądź „unieważnienie małżeństwa kościelnego”. Często używane są zamiast określeń stwierdzenie czy orzeczenie nieważności małżeństwa lub traktowane jako synonimy. Pierwsze sformułowania oznaczają, iż zawarty związek małżeński był przez jakiś czas ważny, drugie zaś, iż od początku mamy do czynienia z nieważnym związkiem małżeńskim. Spróbujmy się wspólnie zastanowić nad prawidłowością i konsekwencjami terminologii z Kodeksu Prawa Kanonicznego. Mianowicie, stosowana w Kodeksie terminologia oznacza, iż przyczyny dające podstawę do kościelnego procesu małżeńskiego muszą być naprawdę poważne (niezgodność charakterów tutaj nie wystarczy). W trakcie kościelnego procesu małżeńskiego, bez względu na fakt czy chodzi o nieważne jego zawarcie z racji istnienia przeszkody małżeńskiej, z powodu wady zgody czy braku zachowania formy kanonicznej, bada się czy te trzy podstawowe grupy przyczyn istniały już przed ślubem lub w chwili jego zawierania. Nie może dojść zatem do sytuacji pojawienia się przykładowo wady woli po wstąpieniu w związek małżeński albo uświadomienia sobie jakieś poważnej wady współmałżonka, którą znaliśmy i akceptowaliśmy przed ślubem ale zaczęła nam przeszkadzać kilka lat po ślubie. Gdyby tak było, to mielibyśmy do czynienia z ewidentnym rozwodem kościelnym, a takowego, póki co, w prawie kanonicznym nie uraczymy. Gdy weźmiemy pod uwagę, iż co najmniej w chwili zawarcia małżeństwa wola przynajmniej jednej ze stron była do tego stopnia wadliwa, bądź zaistniała któraś z przeszkód kanonicznych to wtedy ewidentnie możemy przypuszczać, że nasze małżeństwo mogło zostać zawarte w sposób nieważny.
Kontynuując…
Co roku do polskich sądów kościelnych trafia kilka tysięcy próśb o orzeczenie nieważności małżeństwa kościelnego, co daje nam drugie miejsce w tej kwestii na świecie, tuż za Włochami. Mimo to wciąż nasza wiedza na ten temat jest daleka od dostatecznej. W telegraficznym skrócie postaram się przedstawić MITY z którymi na co dzień spotykam się w swojej pracy zawodowej i które bardzo często niestety skutecznie odstraszają ludzi przed rozpoczęciem takiego procesu, a przecież całkiem niesłusznie.
MIT nr 1 : Ogromne koszty procesu.
Często spotykam się ze stwierdzeniami, że mało kogo stać jest na taki proces, ponieważ kosztuje on 15, 20 a nawet 30 tys. złotych. Jest to oczywiście totalna bzdura, bowiem koszty procesu są różne w zależności od stopnia jego skomplikowania. W zależności od sądu biskupiego (diecezji) koszt prowadzenia procesu z jednego tytułu (przesłanki) wynosi od około 2000 do około-3500 złotych. Jest to opłata całkowita, wpłacana na rzecz kurii/sądu ( często w opłacie tej mieści się także koszt opinii sporządzanej przez biegłego psychologa/psychiatrę/grafologa/innych). Do tego doliczane mogą być koszty pomocy prawnej, tj. koszt sporządzenia przez adwokata kościelnego skargi powodowej, sporządzenia pism procesowych w trakcie trwania procesu, pisma obrończe, porady, konsultacje czy też ogólne koszty zastępstwa procesowego, które ustalane są indywidualnie z każdym klientem. Są one zwykle dużo niższe niż koszty pomocy prawnej świadczonej przez adwokata cywilnego zważywszy na czas pracy, ilość czynności procesowych, jakie należy wykonać, których w przypadku procedury kanonicznej jest znacznie więcej. Należy też liczyć się z tym, że stałych adwokatów kościelnych w Polsce, którzy pełnią tę funkcję w sądach kościelnych, należąc przy tym do Korpusu Adwokatów Kościelnych ( instytucja, która daje gwarancję, że Państwa sprawą zajmuję się osoba kompetentna ) jest tak na prawdę niewielu. Choć z roku na rok ich grono się powiększa, to na dzień dzisiejszy ( styczeń 2023r. ) jest około 45 takich osób. Niestety, często zdarzają się takie sytuacje, w których osoby kompletnie do tego nieprzygotowane, bez odpowiednich kwalifikacji i uprawnień oferują swoją pomoc w zakresie procesów kościelnych żądając w zamian ogromnych stawek. Niestety jak w każdym zawodzie, tak i w naszym nie da się uniknąć oszustów, szukających okazji do łatwego wzbogacenia się na niewiedzy innych. W związku z tym tak ważne jest aby szukać pomocy u adwokatów, którzy swój tytuł otrzymali w drodze aprobaty od biskupa i takie osoby zawsze figurują na liście adwokatów przy danym sądzie kościelnym, do którego chcemy się zgłosić. Pamiętajcie Państwo, iż będąc na spotkaniu z adwokatem kościelnym zawsze możecie zażyczyć sobie okazania oficjalnego dekretu, który potwierdza uprawnienia takiej osoby.
MIT nr 2: Proces o orzeczenie nieważności małżeństwa kościelnego trwa nawet 10 lat albo i dłużej.
Rzeczywiście faktem jest, że wiele lat temu procesy o stwierdzenie nieważności małżeństwa trwały długo. Sprawa toczyła się kilka lat w I instancji, następnie niejako z automatu trafiała do II instancji, gdzie leżakowała kolejne lata a nie raz i to nie wystarczało i akta były kierowane do Roty Rzymskiej, skąd przez kilka lat nawet nie otrzymywano informacji o przyjęciu dokumentacji. Dnia 15 sierpnia 2015 roku nastąpił jednak ogromny przełom w procesach o stwierdzenie nieważności małżeństwa kościelnego. Tego dnia papież Franciszek podpisał w Rzymie List apostolski motu proprio Mitis iudex Dominus Iesus. Była to pierwsza tak potężna reforma prawa kanonicznego w tym zakresie od roku 1983r. Zgodnie z jej założeniami, po pierwsze wyrok wydany w I instancji, który nie zostanie zaskarżony przez żadną ze stron (nie zostanie wniesiona apelacja) może stać się prawomocny już po 15 dniach od jego ogłoszenia. Oznacza to, że już po roku, maksymalnie do trzech lat sprawa się kończy wyrokiem prawomocnym i nie ma więc potrzeby kierowania sprawy do kolejnej instancji, co kiedyś było konieczne.
Według prawa kanonicznego proces w I instancji powinien trwać do roku, w II instancji jeśli nastąpi taka konieczność do pół roku. Jak to wygląda w rzeczywistości? Z reguły czas oczekiwania jest niestety nieco wydłużony z uwagi na ilość spraw i ciągle wpływające do sądów biskupich nowe skargi i wciąż niewystarczającą liczbę kompetentnych osób pracujących w sądach. Obecnie czas od złożenia skargi powodowej do realnego rozpoczęcia procesu czyli pierwszych przesłuchań wynosi średnio około roku, niekiedy trochę ponad. Do tego należy doliczyć łączny czas procesu. W związku z tym całe postępowanie może toczyć się w granicach 2-3 lat. Dla jednych wydaje się to bardzo długo… ale dawniej trwało przecież 10 lat… więc jest duży progres. W związku z tym, jeśli ktoś waha się z podjęciem decyzji o złożeniu swojej skargi naprawdę nie ma na co czekać. Taka niepewność kosztuje nas bowiem dodatkowo rok czekania.
MIT nr 3: Wyrok stwierdzający nieważność sakramentu jest przyznawany tylko tej osobie, która wniosła do sądu skargę powodową.
Wiele osób, które zgłasza się do kancelarii tak uważa, bo tak przeczytała na forum… jakim forum? Zatem, jeśli w sprawie o stwierdzenie nieważności małżeństwa kościelnego zapadanie wyrok o nieważności i stanie się on wykonalny, to wtedy obie strony których małżeństwo zostało uznane za nieważne, mogą zawrzeć nowe małżeństwo, bez względu na to, po której stronie nieważność udowodniono. Wyjątek stanowi sytuacja, w której sąd zdecydował nałożyć klauzulę na jedną ze stron. Strony, jeśli nic nie stoi na przeszkodzie mogą zawrzeć nowe związki w sumie od razu po otrzymaniu dekretu wykonawczego. Wyrok może zawierać wspomnianą wyżej klauzulę, jednak dotyczyć ona będzie tylko tej strony, która mogłaby zawrzeć kolejne małżeństwo nieważnie. Np. zakazuje się zawierania ponownego małżeństwa osobie dotkniętej niezdolnością płciową. Osoba chcąca zawrzeć nowy związek małżeński, której taka klauzula dotyczy powinna zwrócić się do biskupa ordynariusza z pisemną prośbą o zdjęcie klauzuli. Wówczas biskup przekazuje sprawę do odpowiedniego sądu biskupiego, który kieruje taką osobę na badanie do biegłego psychologa. Z reguły na podstawie takiej opinii biskup wydaje decyzję pozytywną.
MIT nr 4: Aby doszło do procesu o stwierdzenie nieważności małżeństwa kościelnego muszą tego chcieć obie strony.
Jeśli były mąż lub żona nie wyrazi zgody na proces, wcale nie wpływa to na rezultat w procesie, który i tak może się on rozpocząć. Oczywiście będzie to utrudnionym zadaniem, bo wtedy należy przygotować więcej i bardziej wartościowych dowodów, świadczących o ewentualnej nieważności małżeństwa, bo już domyślać się możemy, że strona przeciwna będzie robiła wszystko, by przeciwstawić się zdaniu i twierdzeniu strony powodowej. Jeżeli pozwany/pozwana nie pojawi się w sądzie kościelnym po kilku wezwaniach lub wprost odpowie na wezwanie sądu, że nie chce w tym uczestniczyć, proces toczy się bez udziału tej osoby. Brak osoby pozwanej nie blokuje procesu, chociaż czasami po prostu go trochę utrudnia, z tego względu, że nie ma możliwości wysłuchania tej drugiej strony. Sędziowie sądów biskupich mają jednak sprawdzone sposoby aby dojść do prawdy obiektywnej na temat małżeństwa nawet bez udziału pozwanego, więc jeśli jedynym powodem, który blokuje Państwa przed wszczęciem procesu i poczynieniem tego pierwszego kroku jest fakt, iż strona przeciwna nie chce się na to zgodzić, to nie ma co się tym przejmować, tylko rozpoczynać proces!
P.S. Prawdopodobnie w przyszłości pojawi się więcej mitów, gdyż regularnie dowiaduję się o kolejnych, coraz ciekawszych, a które zamierzam skutecznie zwalczać i przedstawiać „faktyczne fakty” a nie opowiadać „mityczne mity” 🙂